NOCNE KOSZMARY
Zamykam oczy,sen dziś łatwo przychodzi,
Powieki ciężkie,życie nocą ze mnie uchodzi,
Śnią mi się bawiące dzieci na bazarze w Egipcie,
Nagle potężny wybuch,śmierć i pogrzeb w krypcie.
Łzy z krwią strumieniami po ulicach płyną,
Na rogu samobójca oblewa się benzyną,
Noc dalej idzie,sen dziwny się toczy,
Taki koszmar nie jednego by zaskoczył.
Zmiana akcji,teraz inna fabuła,
Zima,mróz,po ulicy bezdomny się tuła,
Drugiej ulicy strona,idzie powoli,
Choć jest wolny to czuje się jak w nie woli.
Ciągnie za sobą ten swój bagaż,
Prosi o pomoc,ty jednak mu odmawiasz,
Patrzysz na niego z góry,z pogardą,
To dziwny sen,nie mogę go już ogarnąć.
Wszystko nagle ucieka,odchodzi gdzieś daleko,
Dźwięk budzika zamyka nad snami wieko,
Budzę się.pot ścieka po czole,
Czasami nad koszmarami tracę kontrole.
( P.82 )