Archive for » listopad, 2012 «

WIARA

                                                                                     WIARA

Na wiarę spokojnie czekałem,

Tak na prawdę zawsze w sercu ją miałem,

Z czasem coraz więcej jej zdobywałem,

I nadal zdobywam.

Wiarę mam dlatego to pisze,

Wierze w siebie bowiem kocham życie,

Ciągle w dobrych ludzi wierze,

I nie pisze tego tylko na papierze.

Wierze w tego koleżkę co powinęła mu się noga,

Na pewno kiedyś jeszcze spotka go dobra droga,

Choć nie jestem święty,to wierze w Boga,

Lecz w kościele dawno już nie stanęła moja noga,

Wiara trzyma mnie przy życiu,mimo że pod prąd ciągle,

Jednak bagaż doświadczeń z dnia na dzień bardziej rośnie,

Więc nie trać wiary nigdy człowieku,

Zawsze ją miej,nie oddaj nikomu,

Bo gdy ją stracisz,zobaczysz co to jest bieda,

Alkohol,feta,dalej skok z piętra,

Przestań! To jest do ogarnięcia,

Przeżyć tu,to jak przetrwać wojnę,

Wierze że dam rade,bo mam wiarę.

( P.82 )

MAM TEGO DOSYĆ

                                                                             MAM TEGO DOSYĆ

Czemu ciągle kłamią?

Czemu mają nas za gorszych?

My to ci źli?

Niby oni są lepsi?

Niema ludzi idealnych,

Każdy popełnia błędy,

Czym oni się kierują?

Myślisz że mają sumienia?

Nawet jak mają,to gryzą ich co noc.

Mam ich dosyć! Ty też?

Weź im to powiedz!

Wykrzycz im to w twarz!

Dosyć mam tego syfu i kłamstwa,

Dosyć tego wyścigu szczurów,

Dosyć tego sztucznego uśmiechu,

Dosyć ciągłego pieprzenia że jest dobrze,

Tego kamuflażu i udawania,

Tej ciągłej szopki<

Mam dosyć patrzenia na ich mordy,

Od tylu lat te same ryje,

Aż rzygać się chcę,

Mam tego dosyć!!!

( P.82 )

PARK (MÓJ DRUGI DOM)

                                                                              PARK (MÓJ DRUGI DOM)

Park,kawałek zielonej przestrzeni w tej betonowej dżungli,

Trochę świeżego tlenu dla moich płuc,

Chwila spokoju i ciszy w tym mieście pojebanych spraw,

Kilkadziesiąt ławek,ścieżek i setki drzew,

Wiosną zielonych a zimą przykrytych białym śniegiem,

To taki ewenement,coś unikalnego i niepowtarzalnego,

Ten park uspokaja moje nerwy,

Jest jak drugi dom(tylko że bardziej spokojniejszy),

Ta zielona ławka,ta sama non stop,obok stawu,

I te kaczki,wciąż głodne które znają mnie już na pamięć.

Ciężko zliczyć te wszystkie długie godziny,

Dni i noce,te smutne i te wesołe,

Spędzone w tym parku na tej ławce,

To są bezcenne chwile które mam ukryte w sercu,

Nikt mi ich nie zabierze,

One zostaną tam na zawsze… do końca.

( P.82 )

MÓWIĄ…

                                                                                MÓWIĄ…

Mówią że pieniądze szczęścia nie dają,

Tak mówią ci co je mają,

Mówią że złodziej nie okradnie złodzieja,

Chociaż nie jadł cały dzień i wie jak,

Mówią że zdrajcy budzą się co noc,

Nie mogą zasnąć tak jest już ponoć,

Mówią że prawdziwych rozpoznasz po oczach,

Zanim komuś zaufasz lepiej w nie popatrz.

Mówią że jak sobie pościelesz tak się wyśpisz,

Sprawdź te słowa zanim je wykpisz,

Mówią że hajs to największa szmata,

Uważaj na nią,bo wpadniesz pod topór kata.

Mówią że kobietom się nie ufa,

Potwierdzam,prawie każda kobieta to suka,

Mówią że miłość to uczucie jest najważniejsze,

Dziś już wiem że nienawiści w człowieku może zgromadzić się więcej.

( P.82 )

TO TU…

                                                                                            TO TU…

To tu nie wolno sił tracić,

Kolejny rok,ale mam  tu jeszcze swoich braci,

To tu na ulicach towar to standard,

Dzieciaki wpadają do tego bagna,

To tu gdy dajesz słowo,to dawaj słowo,

Płyń człowieku tak byś nie utonął,

To tu moje życie mija się z fartem,

Nie odejdę od stołu póki w ręku mam kartę,

To tu na tych ulicach nadzieja znika,

Weź lepiej nie zadawaj pytań,

To tu niektórzy mówią że jestem dobrym człowiekiem,

Bo jestem,chociaż różne doświadczenia idą z wiekiem.

To tu dzień zagłady się zbliża,

Nie wiem jaki tego będzie finał,

To tu miasto ciągle nas wspiera,

Nigdy nie złamię tego nakazu milczenia,

To tu widać jak na dłoni że nic się nie zmienia,

Jest jak jest,i nie mi to oceniać.

( P.82 )

 

CZY WIESZ JAK TO JEST BYĆ NA DNIE?

                                                                         CZY WIESZ JAK TO JEST BYĆ NA DNIE?

Wiem jak to jest być na dnie,

I nie są to żadne brednie,

Finansowy problem i musisz znowu pościć,

Dieta z kości na ości,

Dobrze pamiętam tak było za dziecka,

W domu prawie codziennie jakaś draka.

Choć prawie już tonę to brzytwy się nie chwycę,

Nie jestem idiotą,wciąż kocham życie,

Alkohol i dragi niszczą to proste,

Musisz ogarnąć ten temat bo skończysz pod dworcem.

Niektórzy nie dali rady,lepiej to przemilczę,

Co roku tu za nich pale znicze,

Za dużo chcieli i odnieśli ale same straty,

Ulica ich rozliczyła bez bonifikaty.

Stoisz? Tak na prawdę to leżysz,

Ci co przechodzą,chcą cie w łeb uderzyć,

Musisz mieć w chuj odpowiednio silnej woli,

By się podnieść z tej niewoli,

Próbuje się od dna odbić,by po chwili znów na nie spaść,

Tu jest tak,raz biedy smak,a raz pieniądza blask.

Nic tu mnie już nie trzyma,nawet odrobina miłości,

Nie mam nic do stracenia oprócz niepewności.

( P.82 )

TYLKO ŚMIERĆ JEST PEWNA

                                                                             TYLKO ŚMIERĆ JEST PEWNA

Myślisz czasem o śmierci? Bo ja tak,

Zastanawiam się jak jest tam,

Lepiej czy gorzej po tamtej stronie?

Dowiem się tego pewnie po swoim zgonie.

Śmierć zabierze mnie w otchłań czerni,

To jest pewne jak korona z cierni,

Nic nie trwa wiecznie,nawet życie,

Każdy będzie musiał spocząć na szczycie.

Gdy stanie serce i krew zastygnie w żyłach,

Gdy nie dasz rady ustać o własnych siłach,

Wtedy twa dusza na zawsze odpłynie,

Do nieba? Piekła? Gdzieś tam przeminie.

Na każdego ten moment nadejdzie,

Jednego zaskoczy wcześniej,a drugiego póżniej zabierze,

Ale o nikim nigdy na pewno nie zapomni,

A jak nie wierzysz,to kiedyś moje słowa wspomnisz.

( P.82 )

ŚMIERĆ

                                                                                     ŚMIERĆ

Powoli nadciąga tego życia kres,

Czuje w sobie coraz większy stres,

Gdy serce uderzy ostatni raz,

Wiem dobrze że nadejdzie taki czas,

W ciemnościach zginie moje ciało gdzieś,

Jestem jeszcze tu ale odejść mam chęć,

Śmierć czy życie? Wybór niby prosty jest,

Ty wybierasz życie,a ja wole śmierć.

Idę przed siebie,czarna noc mnie otacza,

Czuje chłód w dół nagle się staczam,

Dostaje mocny cios,krew z rany płynie,

Zimne ostrze czuje,zaraz życie we mnie zginie.

Serce bije coraz słabiej powieki już zamknięte,

Śmierć się zbliża,jest już za zakrętem,

Już nic nie mówię,tylko ból w sercu czuje,

Uderza śmierć i ostatecznie mnie atakuje,

To już koniec tego życia dalej niema chyba nic,

Mam dość tego życia,nie chce już żyć.

( P.82 )

SAM

                                                                                                  SAM

To już kolejny rok jak jestem sam,

Tak na prawdę tylko siebie tu mam,

Liczę na siebie,a nie na kogoś innego,

Ten świat pokazał mi wiele dziwnego,

Chore pomysły w chorej głowie,

Teraz o tym coś ci opowiem.

Nie które kobiety bawią się uczuciami,

Nie nazwałbym ich nawet kobietami,

Ładnie wyglądają ale tylko na zewnątrz,

A zepsute i podłe są wewnątrz.

Wole iść sam,nawet do samego końca,

Nawet gdy bym miał już nigdy nie zobaczyć promieni słońca,

Jestem sam,serce mam zimne jak śnieg w zimie,

Nie wiem czy ten stan kiedykolwiek minie,

Samotność to cholerne uczucie,przytłacza ,

Wszystko cie dołuje,i znowu rozpaczasz… ,

Nie dajesz rady,emocje się gotują,

Jak ptaki które na zimę odlatują,

Wybrałem samotność,mam puste serce,

Nie chce powtarzać tych samych błędów więcej… .

( P.82 )

WALCZĘ I… PRZEGRYWAM

                                                                              WALCZĘ I… PRZEGRYWAM

Jest mi żle,czuje się żle,

Znikam gdzieś w gęstej mgle,

Zbliża się koniec wielkim krokiem,

Moje serce osłania się mrokiem,

Czuje dziwny ból,on ma na imię śmierć,

W moich żyłach zamiast krwi płynie rtęć,

Płynie i zmierza ku sercu coraz szybciej,

Nie wiem czy z tej sytuacji jest jeszcze wyjście,

Niema już ratunku,to zabija mnie,

Wszystko wiruje,noc miesza się z dniem,

Słońca niema w ogóle,idzie nocna zagłada,

To śmiertelne konsekwencje dla mnie zapowiada,

Najpierw się rodzisz,a potem umierasz,

Nie wygrasz ze śmiercią,rady jej nie dasz,

Koniec jest bliski,chociaż życie we mnie jeszcze się tli,

Walczysz czy przegrywasz? Ja utonę we własnej krwi.

( P.82 )

SAMOTNOŚĆ 2

                                                                                    SAMOTNOŚĆ 2

Jak gasnące światło na końcu czarnego tunelu,

Czuje się tak jakby brakowało mi tlenu,

Nie umiem się z tego wydostać,

Czy to koniec mojego życia? Czy tak ma już zostać?

Ja tu sam a ty z nim tam,

Nie wiem,może i jestem cham,

W sercu dziwne uczucie czuje,

To boli i mocno kuje,

Samotny jestem jak biały żagiel na morzu,

Jak cienki włos na ostrym noża ostrzu,

Już umieram,chociaż nadal żyje,

Czy moje serce jeszcze kiedyś ożyje?

Krew ciągle przez moje ciało płynie,

Mam nadzieje że samotność we mnie zginie,

Mam dość jej,ona mnie dołuje,

Może to jakaś kara? Pewnie to odchoruje.

Muszę pewnie być sam,tak ma już być,

Z każdym dniem coraz mniej chce mi się żyć.

( P.82 )

SAM NA PRZECIW

                                                                                       SAM NA PRZECIW
Świat się zmienia,a ja razem z nim,

Czasem nie myślę,nie wiem kto jest kim,

Wiem że ten cały świat jest chory,

Ciągle tylko pieniądze,kłamstwo i pozory,

Ciągle hajsu wszyscy pragną,

Przez to wpadają w to bagno,

Mają nadzieje że im się jeszcze uda,

Nic bardziej mylnego,to pewna zguba.

Głos z serca mówi mi „nie wierz im”!

Ja tego głosu słucham więc nie ufam im,

Myśl w moim sercu się tworzy,serce ją rodzi,

Potem do głowy trafia,i o to w tym chodzi,

Na zewnątrz przez usta wypływa,

Nikt mnie nie słucha,tak bywa,

Dla nich zawsze jest lepsze swoje niż cudze,

Dla nich jest lepsze życie w obłudzie.

Choć racje w pewnych sprawach mam,

Nie przyznają mi jej,jestem z tym sam,

Sam muszę iść z tym przed siebie,

I nie ważne jak skończę,w piekle czy w niebie,

Ich słowa,czyny i sposób bycia to istna fikcja,

Nie przyznać im racji to moja misja.

( P.82 )

 

OSTATNI RAZ-POCZĄTEK ŚMIERCI

                                                                             OSTATNI RAZ-POCZĄTEK ŚMIERCI

Ostatni raz powoli nadchodzi,

Wiem,muszę się z tym pogodzić,

To jeszcze nie dziś mam nadzieje,

Śmierć? Tego już nie zmienię.

Myślę ile czasu jeszcze mi zostało,

Dużo? Czy już bardzo mało?

Tego niestety nie wiem,nikt nie wie,

Ostatni oddech,potem będę już w niebie,

Niebie? Raczej w piekle,

Za dużo grzechów we mnie.

Ilu ludzi wspomożesz,

Tylu stanie nad twym grobem,

Ostatnie spojrzenie w stronę matki,

Ostatni widok chłopaków z klatki,

Całe życie przez moją głowę przelatuje,

Śmiech,łzy,zwycięstwa i porażki… ,

Ostatni raz to początek śmierci,

… Ty na zawsze w mojej pamięci.

( P.82 )

KOLEJNY SAMOTNY DZIEŃ

                                                                               KOLEJNY SAMOTNY DZIEŃ

To już kolejny dzień,nie liczę który,

Gdy sam jestem,świat jest bardziej ponury,

Jestem coraz bardziej samotny,coraz mniej żywy,

Czuje że każdy dzień bez wyjątku jest parszywy.

Puste serce,chłodem wypełnione,

Tak samo jak moje zimne dłonie,

Czuje w sobie zimno,jak skuty lodem,

Ta cholerna samotność jest tego powodem,

Umieram,samotność mnie zabija,

Każdy kolejny samotny dzień dobija,

Nie umiem się przed tym bronić,nie walczę już,

Na moim sercu już dawno osiadł kurz.

Dziś miłość to puste słowa,

Od tych bzdur aż boli mnie głowa,

Dziś w dzień to piszę,to mi pomaga,

Miłość do liter to jest odwaga,

Pieprze takie życie nawet jeśli to koniec,

Nawet gdyby śmierć przyniósł mi goniec,

Jak mam być sam,to będę!

Miłości już chyba nie zdobędę.

( P.82 )