GDY ZAMYKAM OCZY…

                                                                                          GDY ZAMYKAM OCZY...

Oczy zamykam,nie widzę już nic,

Odpływam daleko,zaczynam śnić,

Szybuje gdzieś między niebem a piekłem,

Śni mi się na przemian że żyje i zdechłem,

Uderzam zaciśniętą pięścią w twardą skałę,

Zaletą snów jest to że nie czuje bólu wcale,

Po palcach krew ścieka na zieloną trawę,

Następnym razem przed snem wypije mocną kawę,

Idę dalej w tym dziwnym śnie przed siebie,

I nie wiem czy jestem już w piekle czy niebie,

Odwracam się do tyłu,droga znika bezpowrotnie,

Ten sen już śnił mi się wielokrotnie,

Patrzę na wprost, mgła zasłania drogę,

Nagle czuje że dalej iść nie mogę,

Nogi zostają w miejscu,dusza chce iść,

Nie wiem co się dzieje,serce zaczyna mocniej bić,

W tym momencie budzę się zalany potem,

Następnej nocy ten sen przyśni mi się z powrotem.

( P.82 )

 

 

 

Category: Bez kategorii
You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.
Leave a Reply

XHTML: You can use these tags: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>